Elf jest pełną wdzięku kochającą postacią, pełną energii do życia i ludzi.
Jego wnętrze przepełnione jest szczęściem i spokojem wszystko co robi
sprawia mu radość. Pewnego dnia Elf poznał Księżną. To było niesamowite
spotkanie. Oboje odczuwali pozytywne wibracje przebywając razem.
Może to śmiesznie zabrzmi było to coś jak "miłość od pierwszego wejrzenia".
Spędzali z sobą mnóstwo czasu, mówiąc pokrótce dzielili razem szczęście
co dla Elfa jest bardzo istotne bo czym jest szczęście jeśli nie można go
dzielić z kimś bliskim?
Wszystko układało się płynnie jak najpiękniejsza pieśń.
Księżna napisała wspaniały wiersz:
Elfie..
Nasze dusze lat nie liczące
spotkały się....
właśnie tu.
Czy zawsze się trzymały za ręce?
Nie potrzebne nam zbędne drgania
strun instrumentu natury.
Znamy swe pragnienia, miłości i koszmary.
Z naporu bombardujących nas
dotykiem dłoni
potrafimy wyczuć te właściwe -
- chłodne, a jednak tętniące ukrytym życiem.
To, co Nas spotkało jest dla Nas
niczym życiodajna energia
płynąca w krwi.
lecz dla naszych wrogów - przekleństwem.
Twe zaplątane w me włosy dłonie zawsze będą mnie
prowadzić...
Ich faktura i dotyk...
A ja zawsze będę śpiewać,
byś mógł znaleźć mnie,
iskrę indygo,
nawet w innych światach.
Księżna
Tego samego dnia Elf wręczył Księżnej obraz. Emocje zaczęły w nich szaleć.
Tak to było szaleństwo! Nie mieli do siebie żadnych zastrzeżeń, obiekcji czy
sytuacji konfliktowych. Życie płynęło naturalnym rytmem. Wiersz dla Elfa
miał kluczowe znaczenie gdyż zrozumiał, że odnalazł swą gwiezdną połowę.
Szczęście tętniło w nich i wylewało się strumieniami na ich życie.
Pewnego dnia, niespodziewanie Elf czuł, że coś jest nie tak z jego
samopoczuciem. Nagle nie w porę i niezapowiedzianie zjawiła się Księżna.
Elf trochę się zdezorientował gdyż zawsze wyczuwał czas spotkania
z swą Ukochaną. Powiedziała mu:- zrobiłam coś złego, nie możemy
być już razem. Nie potrafię być dobra, wybieram zło. Nie zasługuję na Ciebie.
Księżna porzuciła Elfa dla kogo innego z niewiadomych Elfowi powodów.
Teraz już całkowicie zdezorientowany Elf nie mógł uwierzyć w te słowa.
Spoglądając na wiersz łzy cisnęły mu do oczu. Zadawał sobie pytania.
Jak to możliwe? Dlaczego? Co zrobiłem nie tak? Smutek wypełnił jego serce.
Stracił sens życia. Te niesamowita więź rozpadła się w drobny mak.
To co sprawiło, że jego serce, dusza i ciało wypełnione były po brzegi
szczęściem, znikło. Elf wrócił do swoich zajęć bez entuzjazmu.
Zgasła w nim energia którą emanował ale cóż trzeba żyć dalej.
Pewnego dnia olśniło go. Zrozumiał, że dzięki Księżnej zrozumiał miłość.
Podziękował jej z całego serca. Wybaczył jej niestosowne zachowanie
i na nowo z podwojoną siłą wróciła do niego energia i chęć do życia.
Przypomniał sobie stare mądre słowa "coś się kończy by mogło się zacząć
coś nowego, lepszego i jeszcze bardziej ekscytującego"
Od tamtej chwili drzemie w nim niesamowity spokój. Obojętnie co by
się nie wydarzyło Elf wie,że sobie z tym poradzi, gdyż potrafi zobaczyć
w dobrym świetle sytuacje i zdarzenia,które nie koniecznie są radosne.
Często tym, co doprowadza do satori a nawet oświecenia, nie są nauki mistrza, guru, medytacja, ale - cierpienie. Cierpienie, jeśli przed nim nie uciekamy, nie walczymy z nim, w mistrzowski sposób potrafi zmienić naszą świadomość; osiągamy spokój i radość, ból ustaje. I jest to stan, który nie wymaga obecności bliskiej osoby. Elf jest całością, "kompletny" również bez Księżnej. Odnalazł pełnię swego Istnienia wewnatrz siebie. Myślę, że takie osiągnięcie duchowe, jakie stało się udziałem Elfa, nieczęsto zdarza się młodym elfom. :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Zapewne, zgadzam się w 100% :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne podsumowanie przypowieści ;]
Aż się popłakałam ze wzruszenia tej opowieści o Elfie...Niesamowity talent do pisania ma ta osoba...coś pięknego.
OdpowiedzUsuńJednak myślę że Elf jeszcze nie jedną kochająca osobę znajdzie bo jakby nie było to każdy z nas na nią trafi hihi...pozdro:)